Pracownik zniszczył sprzęt klienta. Co teraz?
Autor: admin
Wyobraź sobie: twój pracownik jest u klienta. Montuje sprzęt, instaluje, coś sprawdza... I nagle – trach. Laptop za kilka tysięcy leży na ziemi. Albo rozwalona maszyna, rysa na lakierze auta, zbity ekran. Klient patrzy z miną "kto za to zapłaci?", a twój pracownik stoi jak słup soli.
I teraz pytanie za punkty: co robisz?
- Przepraszasz i płacisz z firmowej kasy?
- Wypinasz się i liczysz, że klient się nie odzywa?
No właśnie. Większość firm nie ma planu B, a wystarczy jeden taki incydent, żeby popsuć relacje z klientem, a czasem nawet wpakować się w sądowe bagno.
W tym artykule pogadamy o tym:
- Kiedy odpowiadasz za błędy pracownika?
- Jak się przed tym zabezpieczyć – nie tylko mentalnie, ale finansowo?
- I co robić, gdy mleko się już rozlało – czyli komu dzwonić, gdzie pisać i o czym pamiętać.
„To nie ja, to on!” – czyli kto ponosi odpowiedzialność
Jeśli myślisz, że skoro to pracownik coś zawalił, to on za to odpowiada – to mam złą wiadomość. W praktyce, to ty – jako pracodawca lub zleceniodawca – świecisz oczami i portfelem.
Dlaczego?
Bo zgodnie z Kodeksem cywilnym, a także przepisami prawa pracy:
Pracodawca odpowiada za szkody wyrządzone przez pracownika podczas wykonywania obowiązków służbowych.
Czyli:
- jechał służbowym autem i stuknął klienta? Twoja bajka.
- montował instalację i uszkodził ścianę? Twoja sprawa.
- zrzucił klientowi komputer ze stołu? Też twoja wina.
Pracownik może odpowiadać tylko w wyjątkowych przypadkach – np. gdy działał umyślnie, po pijaku, albo zrobił coś kompletnie poza obowiązkami służbowymi. Ale i wtedy dochodzenie czegokolwiek od niego to osobna batalia prawna.
Co z tego wynika?
Twoja firma ponosi odpowiedzialność. Kropka. A teraz pytanie brzmi: czy jesteś na to gotowy – i czy masz polisę, która cię uratuje?
Ale zanim o ubezpieczeniach – w kolejnej sekcji pogadamy o najczęstszych przypadkach takich szkód. Żebyś wiedział, że to się zdarza. Często. I nie tylko "gdzieś tam komuś".
Najczęstsze przypadki szkód wyrządzanych przez pracowników u klienta:

- Upuszczenie drogiego sprzętu – laptop, telefon, kamera, projektor... niektórym ręce się pocą od samego patrzenia.
- Zalanie wodą lub chemią – sprzątanie, naprawa, podłączanie pralki i... mamy wodospad na parkiecie.
- Uszkodzenie mebli lub wyposażenia – rysa na blacie, urwane drzwi szafy, pęknięta szyba. Klasyka serwisów i montażystów.
- Pomyłki przy instalacjach – odwrotnie podłączone przewody, złe ciśnienie, niedokręcone zawory. Skutki czasem wychodzą po kilku dniach.
- Skasowanie danych albo zawirusowanie systemu – IT w akcji, pendrive z "niespodzianką” albo czyszczenie dysku "aż do zera”.
- Zniszczenie auta klienta – otarcie zderzaka, porysowany lakier, uderzenie w lusterko. Czasem wystarczy moment nieuwagi na parkingu.
- Przypadkowe uruchomienie alarmu lub systemu przeciwpożarowego – i potem wyjaśnianie, dlaczego cały budynek został ewakuowany.
- Rozlanie kawy lub napoju na dokumenty/elektronikę klienta – tak, to też się liczy jako szkoda. I tak, czasem przez to pada sprzęt.
- Niedokładne zabezpieczenie miejsca pracy – klient wpada w kałużę farby, przewraca się o kabel, albo poślizguje się na mokrej podłodze.
- Zamiana adresu lub klienta przy usłudze – tak, bywają tacy "profesjonaliści”, którzy montują coś... u sąsiada.
Jak się zabezpieczyć? Nie tylko polisą, ale z głową

Zanim rzucisz się w wir porównywania ofert OC, ogarnij to, co możesz zrobić już na poziomie firmy. Bo często szkoda to nie kwestia pecha – tylko bałaganu.
1. Dobrze przeszkol pracowników
- Brzmi jak banał, ale serio: ludzie psują rzeczy, bo nie wiedzą, co robią.
- Szkolenie z obsługi sprzętu, BHP, kontaktu z klientem – to się zwraca szybciej niż myślisz.
2. Spisuj zakres obowiązków i odpowiedzialności
- Jak coś się wydarzy, to pierwsze pytanie brzmi: czy on w ogóle miał to robić?
- Dobrze napisane umowy + instrukcje zadań to twoja tarcza.
3. Zadbaj o procedury
- Protokół odbioru sprzętu? Zdjęcia „przed” i „po”? Checklista przy montażu?
- Im więcej masz na papierze, tym mniej „słowo przeciwko słowu”.
4. Ubezpieczenie OC działalności – ale z rozszerzeniami
- Nie kupuj najtańszego szkieletu OC. Bez rozszerzenia o mienie powierzone, szkody osobowe, błędy wykonania – zostajesz z ręką w nocniku.
5. Sprawdzaj podwykonawców – i ich ubezpieczenia
- Jeśli ktoś robi coś „dla ciebie” – klient i tak uważa, że to twoja odpowiedzialność.
- Warto mieć zapisane w umowie, że muszą mieć własne OC – i to nie fikcyjne.
Dobre OC działalności – co musi zawierać, żeby naprawdę chronić

Nie wystarczy, że „masz polisę”. Liczy się to, co w niej jest, a raczej – czego nie ma w wyłączeniach. Bo właśnie tam czai się 90% problemów.
Na co zwrócić uwagę przy wyborze OC?
- Zakres terytorialny
- Działasz za granicą? Upewnij się, że polisa też tam działa. Inaczej jesteś bezbronny w Niemczech jak kanapka bez sosu.
- Ochrona szkód w mieniu powierzonym
- Czyli: klient dał ci swój sprzęt, a ty go uszkodziłeś. Bez tego rozszerzenia – zapomnij o wypłacie.
- Szkody wyrządzone przez podwykonawców
- Jeśli ich zatrudniasz, a nie masz tego w polisie – odpowiadasz za nich i płacisz z własnej kieszeni.
- Szkody po wykonaniu usługi
- Czyli: zamontowałeś coś źle, a problem wyszedł tydzień później. W standardzie często tego nie ma.
- Szkody osobowe i rzeczowe
- Brzmi banalnie, ale uwaga: niektóre „tanie polisy” mają limity odpowiedzialności tak niskie, że lepiej wziąć pożyczkę niż liczyć na wypłatę.
- Sumy gwarancyjne
- 5 tys. zł to raczej żart. Sensowny poziom? 80 tys., 200 tys., albo więcej – zależnie od branży.
- Wyłączenia odpowiedzialności
- Sprawdź, czy twoja branża nie jest "z automatu" wycięta. Albo czy przypadkiem nie masz wykluczeń dla najczęstszych szkód.
I najważniejsze: nie kupuj tego sam z porównywarki. Serio. OC działalności to nie OC auta – tu detale mają znaczenie. Dobry broker ubezpieczeniowy (taki jak np. Broker Ubezpieczeniowy Adler Brokers Group https://adlerbrokers.com.pl/ ? Świetnie doradzi w kwestii ubezpieczenia oc, d&o, czy grupowych ubezpieczeń na życie) rozgrzebie OWU, przetłumaczy z ubezpieczeniowego na polski i powie wprost, czy to ma sens.
Co robić, gdy pracownik coś rozwalił u klienta? – checklista na kryzysowe sytuacje

Wypadek się zdarzył? Klient się wkurzył? Pracownik patrzy w podłogę jak spaniel po burzy? Spokojnie. Oddychaj. I zrób to krok po kroku:
1. Zabezpiecz miejsce zdarzenia
- Jeśli jest ryzyko dalszych szkód (np. zalanie, spięcie, uszkodzenie instalacji) – zatrzymaj wszystko i zminimalizuj straty.
- Nie dotykaj niczego bez zdjęć, jeśli wygląda to na grubszą sprawę.
2. Zrób dokumentację
- Zdjęcia szkody z różnych kątów. Im szybciej, tym lepiej.
- Jeśli są świadkowie – spisz ich dane i relację.
- Zapisz dokładnie co się stało, kiedy, gdzie, kto był obecny i co robił.
3. Zgłoś sprawę do brokera lub ubezpieczyciela
- Nie czekaj. Nie analizuj 3 dni. Po prostu zgłoś – im szybciej, tym większa szansa, że likwidacja pójdzie gładko.
- Broker ogarnie to za ciebie, jeśli masz go po swojej stronie.
4. Przygotuj faktury, protokoły, umowy
- Wszystko, co może pokazać, że to twoja usługa i twój człowiek działał w ramach zlecenia.
- Jeśli klient coś podpisał – masz dowód, że był świadomy zakresu prac.
5. Rozmawiaj z klientem – ale z głową
- Ludzie częściej docenią konkret i komunikację niż panikę albo uniki.
6. Monitoruj proces likwidacji szkody
- Ubezpieczyciel ma swoje procedury. Ty – pilnuj terminów, wysyłek, odpowiedzi. Broker ci w tym pomoże – i warto, żeby to on prowadził sprawę.
Czy warto mieć OC działalności? Jeśli kiedykolwiek:
- twoi pracownicy są u klienta,
- dotykają czyjegoś sprzętu,
- instalują, naprawiają, montują, doradzają...
...to nie warto. To obowiązkowe. Bo wystarczy jeden niefart – i leżysz. Albo płacisz z własnej kieszeni. Albo masz polisę, i to ubezpieczyciel martwi się dalej.
Interesuje Cię temat ubezpieczeń zawodowych OC? - Przeczytaj ten artykuł: https://gdzieubezpiecze.pl/2024/05/23/ubezpieczenia-zawodowe-oc-dla-specjalistow-z-branzy-it/